Wywiad z aktorem

Dziś obchodzimy Międzynarodowy Dzień Teatru. Święto zostało uchwalone w 1961 roku, na pamiątkę otwarcia Teatru Narodów w Paryżu, które miało miejsce 27 marca 1957 roku. W związku z tym, postanowiłam poprosić aktora, Pana Marcina Borchardta, znanego większości z nas z roli Romusia z serialu "Lombard - życie pod zastaw". Ostatnio gościł na scenie naszego kina ze spektaklem "Bajka", w którym grał rolę skazańca. Spektakl ten mogli obejrzeć również nasi uczniowie z klas VII i VIII.
 
Wywiad:
 
Ewa Greczuk (E.G.)
Marcin Borchardt(M.B.)
E.G.: Dzień dobry. Miło mi, że Pan zechciał odpowiedzieć na moją prośbę. Bardzo zależało mi na tym wywiadzie. 27 marca, każdego roku obchodzimy Międzynarodowy Dzień Teatru. Od kiedy i jak zaczęła się Pańska kariera teatralna?
M.B.: Kariera teatralna rozpoczęła się jeszcze przed studiami. W Gdańsku uczęszczałem na zajęcia teatralne. Jako licealista zdarzało mi się brać udział w różnych spektaklach. Później poszedłem studiować na PWST.
E.G.: Zapewne dostaje Pan różne teksty do nauki. Naszym uczniom sprawia często spory problem zapamiętywanie treści krótkich wierszy, a w przypadku sztuki, jest to zdecydowanie większy wyczyn. Ile czasu Panu zajmuje nauka roli i jaki ma Pan na zapamiętywanie złoty środek?
M.B.: Często jestem pytany o naukę tekstu. Odpowiadam tak samo zawsze. Co zrobić, by umieć wykonać 1000 pompek? Trzeba robić codziennie ćwiczenia. Im więcej ich robimy, tym więcej umiemy. Tak samo jest z pamięcią. Kiedyś miałem bardzo duże problemy z pamięcią. Dziś scenę składającą się z dwóch stron uczę się 10 minut.
E.G.: Niedawno w Darłowie dwukrotnie wystawiliście spektakl pt. "Bajka", skąd pomysł na tak świetne przedstawienie z udziałem publiczności?
M.B.: "Bajka" to tekst Ireneusza Iredyńskiego. Był to bardzo ciekawy twórca. Często mamy do czynienia z wyobrażeniem wyegzaltowanego, oczytanego pisarza. Twórcy wywodzą się jednak z różnych środowisk. Zdarza się, że autor, jest kimś w rodzaju Łobuza czy chuligana. ZACHOWANIE JEGO JEST, JEDNAK SPOWODOWANE WRAŻLIWOŚCIĄ. Zwraca on uwagę na życie z innej strony. Podobnie właśnie robił Iredyński, który często trafnie opisywał życie na tzw. Marginesie społecznym. To daje nam możliwość dyskusji nie tylko o tym co piękne i dobre, ale również o tym co złe, lecz obecne wśród nas na co dzień.
E.G.: A jak spodobała się Panu młoda publiczność w Darłowie?
M.B.: Młodzież w Darłowie była różna. Najbardziej podobała mi się ta część, która lubi dyskutować. W życiu każdy z nas, podejmuje samodzielne decyzje. Ale tylko Ci najmądrzejsi podejmują dyskusje, słuchają argumentów innych, a także umiejętnie bronią swojego zdania. Musimy być kreatywni, ale i krytyczni. I nie bać się myśleć inindywidualnie.
E.G.:To nie pierwsza sztuka grana przez Pana, w której udział bierze publiczność. Czy poza "Bajką" i "Szalonymi nożyczkami" wystawiliście inne takie spektakle? Jeśli tak, to jakie? Który Pana zdaniem byłby idealny dla młodzieży?
M.B: Wystawiamy różne tytuły. Najbardziej polecam dramat polityczny "Jędrek, czyli urządzimy Wam dożynki"
E.G..: W jakich rolach czuje się Pan jak przysłowiowa "ryba w wodzie" - dla dorosłych, młodzieży czy dla dzieci?
M.B.: Zdecydowanie, najbardziej lubię grać komedie dla dorosłych.
E.G: W jaki sposób dotarł Pan do roli Romusia w "Lombardzie"?
M.B.: Rola w Lombardzie to po prostu Casting.
E.G.: Skąd pomysł na "Kurierów i Pańską w nich rolę?
M.B.: A do Kurierów zaprowadził mnie już zamysł scenarzystów, którzy chcieli nawiązać do serialu Lombard. By zwiększyć zainteresowanie wiwidzów.
E.G.: Czy myśli Pan, że "Kurierzy" zrobią taką samą karierę jak "Lombard"? To dzięki Romusiowi jest Pan obecnie rozpoznawaną twarzą wśród aktorów.
M.B.: Owszem to seriale budują rozpoznawalność. Jednak należy podkreślić, że to właśnie teatr, buduje wartość i umiejętności aktora. Gdyby nie BTD, moja współpraca ze starszymi aktorami, nauka od nich, pewnie nigdy nie powstałby tak rozpoznawalny Romek 🙂
E.G.: Gdzie Pan zdecydowanie bardziej woli grać: na scenie w teatrze, czy w filmie?
M.B.: Teatr i Film. To całkiem dwa odmienne sposoby pracy. Na chwilę obecną mam największy głód pracy w filmie.
EG.: Czy trudno być aktorem? Jaka jest droga do tego zawodu?
M.B.: By zostać zawodowym aktorem należy skończyć studia aktorskie. Zawód aktora jest bardzo trudny, ale zarazem bardzo ciekawy. To dość skomplikowany temat, by opisać w paru zdaniach.
E.G.: Czego życzyłby Pan sobie i innym aktorom w Dniu Teatru?
M.B.: W Dzień Teatru wszystkim Twórcom życzę, by mieli jak najwięcej widzów na widowni 🙂 To dla nich powstaje teatr…
E.G.: Ja również przyłączam się do życzeń. Serdecznie Panu dziękuję za udzielenie wywiadu, odpowiedź na moje pytania i za fantastyczną grę aktorską zarówno w filmach, jak i w teatrze. Czekamy na nowe spektakle, na które z przyjemnością przyjdziemy.
Marcin Borchardt urodził się 21 września 1984 r. Jest absolwentem Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie, Wydziału Lalkarskiego we Wrocławiu 2009 r. i aktorem Bałtyckiego Teatru Dramatycznego w Koszalinie od 1.09.2009 r.
Wyreżyserował i współwyreżyserował spektakle „Dachowanie” i „Strażniczka Magicznego Lasu”, które zostały nominowane do 23. edycji Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej Organizowanego przez Instytut Teatralny im. Z. Raszewskiego w Warszawie oraz przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Wyreżyserował również cztery charytatywne spektakle: „Dziennikarze Bajarze”, „Nie kochać w taką noc to grzech”, „Wesele Jamneńskie” i „Statek Koszalin” z udziałem dziennikarzy, przedsiębiorców i polityków, współreżyserował spektakl „Grease”.
Działa jako instruktor teatralny regularnie współpracując z CK 105 i stowarzyszeniem edukacyjnym „Akademia Wyobraźni” z Wrocławia.
Z komikiem Szymonem Łątkowskim współtworzy kabaret „I Inni”. Poza Teatrem pojawił się także na ekranie TV. Zagrał główną rolę w filmie A. Gizy „W stepie szerokim”.
Źródło: btd.koszalin.pl
E.G.